Człowiek bardzo często przebywając wśród ludzi czuje się samotny. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, że osoba, która codziennie chodzi z uśmiechem na twarzy i otoczona jest gronem przyjaciół w rzeczywistości nie posiada nikogo z kim mogłaby szczerze porozmawiać. Najczęściej zakładamy maski, ponieważ nie chcemy się innym tłumaczyć, dlaczego nasz humor jest w złym nastroju. Niejednokrotnie sami nie znamy przyczyny. W takich momentach zazwyczaj słyszymy słowa " WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE", "NIE MARTW SIĘ", "GŁOWA DO GÓRY", a przecież to sami możemy sobie powiedzieć, jednakże doskonale wiemy, iż to zbędne regułki pocieszenia. Cała siła tkwi w nas samych. Nieraz przytrafiają się różne nieszczęścia, które całkowicie przewracają świat do góry nogami. Tylko my posiadamy wpływ jak na to wszystko zareagujemy.
Pewnego dnia dziesięcioletnia dziewczynka wybrała się ze swoją mamą na zakupy. Miały zamiar znaleźć jakieś ładne sukienki na zbliżające się wesele wujka. Kilka minut później do budynku weszła wysoka kobieta o blond włosach. Przechadzając się wśród różnych sektorów nagle zobaczyła małą Amelie, która stała sama w dziale z zabawkami.
- To niemożliwe. To nie może być ona - powtarzałam sobie w głowie. Przecież Kasia wyjechała z nią do Anglii, kiedy powiedziałam, że chcę odzyskać z powrotem swoją córeczkę. Czasy młodości były dla mnie bardzo ciężkie. Chłopak z którym chodziłam przez sześć lat niespodziewanie zostawił mnie dla innej kobiety. Sądziłam, że ten związek całkowicie jest zakończony, dlatego znalazłam nowego adoratora z którym chciałam stworzyć coś niepowtarzalnego. Zaliczyliśmy wpadkę, zaszłam z nim w ciążę. Sprawy zaczęły z dnia na dzień się komplikować. Mariusz, mój poprzedni partner zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby wszystko odbudować. Kochałam go, ale pod sercem nosiłam dziecko innego mężczyzny. W małej zakochałam się od pierwszego wejrzenia, jednakże nie mogłam stworzyć dla niej prawdziwego domu, ponieważ były partner postawił mi ultimatum. Mała musiała zniknąć z naszego życia za wszelką cenę inaczej nie mielibyśmy czego odbudowywać. Przygarnęła ją do siebie pewna rodzina. Z dwojga złego wybrałam Mariusza, lecz muszę przyznać, że przez cały czas moja dusza przechodziła okropne katusze. W prawdzie otaczałam się wśród ludzi, jednakże czułam się samotna. Rodzina, którą stworzyłam nie doceniała mojego wysiłku pracy. Charowałam jak wół, aby spełnić z mężem wszystkie zachcianki naszych dzieci. W tamtym momencie, gdy ją zobaczyłam coś się we mnie ruszyło. Wspomnienia tak jakby do mnie powróciły.
Z wielką obawą podeszłam do niej.
- Cześć. Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałam.
- Szukam jakiejś ładnej lalki dla mojej siostrzyczki.
- Może ta jej się spodoba? - podałam jej pudełko z górnej półki.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- A gdzie jest twoja mama? Jak się nazywasz?
- Mama zaraz tutaj przyjdzie. Nazywam się Amelka.
To była ona. Chciałam jej wykrzyczeć, że naprawdę ja jestem jej mamą, ale nie mogłam tego zrobić, ponieważ sama ją oddałam. Lata mijały. Od tamtego czasu nie widziałam już dziewczynki na oczy. Sobotniego poranka jak zawsze plewiłam chwasty w ogródku, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Przed sobą zobaczyłam smukłą dziewczynę. Myślałam, że to listonoszka.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność rozmawiać z Panią Ludmiłą?
- Tak. O co chodzi? - zapytałam.
- Widzę, że mnie Pani już nie pamięta, a szkoda - przez minutę nastała jakaś niezręczna cisza. Nazywam się Amelia, może teraz Pani coś sobie przypomni. Przyznam szczerze, że w jednym momencie serce stanęło mi w gardle. Nie wiedziałam jak zareagować. Czy przytulić ją i powiedzieć, że od zawsze czekałam na ten moment? Stałam zupełnie jak słup.
- Mogę wejść na chwilę?
- Oczywiście. Zapraszam do salonu.
Pierwszy raz zobaczyłam swoją biologiczną mamę na oczy. Byłam wściekła, a jednocześnie hmm... podekscytowana?
- Przechodząc do rzeczy. Mam tylko jedno pytanie. Dlaczego mnie Pani porzuciła?
- Amelko, przygotowywałam się na to przez lata. Naprawdę, wybacz mi. Nie miałam wyjścia. Musiałam tak postąpić.
- Czyli to jednak prawda? - z oburzeniem wybiegłam z tego domu i moja noga nigdy więcej tam nie stanęła.
Przez kilka lat próbowałam nawiązać z Amelką kontakt, lecz moje starania za każdym razem szły na marne. Każdy z czasem musi ponieść swoje konsekwencje i zapłacić za błędy jakie popełnił w przeszłości oraz wypić samemu piwo, którego sobie naważył.
Dzieci z czasem wyleciały z gniazda, a ja zostałam zupełnie sama,
przechodząc codziennie wśród obcych ludzi, którzy pogardliwie spoglądali na mnie wzrokiem.
Pewnego dnia dziesięcioletnia dziewczynka wybrała się ze swoją mamą na zakupy. Miały zamiar znaleźć jakieś ładne sukienki na zbliżające się wesele wujka. Kilka minut później do budynku weszła wysoka kobieta o blond włosach. Przechadzając się wśród różnych sektorów nagle zobaczyła małą Amelie, która stała sama w dziale z zabawkami.
- To niemożliwe. To nie może być ona - powtarzałam sobie w głowie. Przecież Kasia wyjechała z nią do Anglii, kiedy powiedziałam, że chcę odzyskać z powrotem swoją córeczkę. Czasy młodości były dla mnie bardzo ciężkie. Chłopak z którym chodziłam przez sześć lat niespodziewanie zostawił mnie dla innej kobiety. Sądziłam, że ten związek całkowicie jest zakończony, dlatego znalazłam nowego adoratora z którym chciałam stworzyć coś niepowtarzalnego. Zaliczyliśmy wpadkę, zaszłam z nim w ciążę. Sprawy zaczęły z dnia na dzień się komplikować. Mariusz, mój poprzedni partner zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby wszystko odbudować. Kochałam go, ale pod sercem nosiłam dziecko innego mężczyzny. W małej zakochałam się od pierwszego wejrzenia, jednakże nie mogłam stworzyć dla niej prawdziwego domu, ponieważ były partner postawił mi ultimatum. Mała musiała zniknąć z naszego życia za wszelką cenę inaczej nie mielibyśmy czego odbudowywać. Przygarnęła ją do siebie pewna rodzina. Z dwojga złego wybrałam Mariusza, lecz muszę przyznać, że przez cały czas moja dusza przechodziła okropne katusze. W prawdzie otaczałam się wśród ludzi, jednakże czułam się samotna. Rodzina, którą stworzyłam nie doceniała mojego wysiłku pracy. Charowałam jak wół, aby spełnić z mężem wszystkie zachcianki naszych dzieci. W tamtym momencie, gdy ją zobaczyłam coś się we mnie ruszyło. Wspomnienia tak jakby do mnie powróciły.
Z wielką obawą podeszłam do niej.
- Cześć. Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałam.
- Szukam jakiejś ładnej lalki dla mojej siostrzyczki.
- Może ta jej się spodoba? - podałam jej pudełko z górnej półki.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- A gdzie jest twoja mama? Jak się nazywasz?
- Mama zaraz tutaj przyjdzie. Nazywam się Amelka.
To była ona. Chciałam jej wykrzyczeć, że naprawdę ja jestem jej mamą, ale nie mogłam tego zrobić, ponieważ sama ją oddałam. Lata mijały. Od tamtego czasu nie widziałam już dziewczynki na oczy. Sobotniego poranka jak zawsze plewiłam chwasty w ogródku, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Przed sobą zobaczyłam smukłą dziewczynę. Myślałam, że to listonoszka.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność rozmawiać z Panią Ludmiłą?
- Tak. O co chodzi? - zapytałam.
- Widzę, że mnie Pani już nie pamięta, a szkoda - przez minutę nastała jakaś niezręczna cisza. Nazywam się Amelia, może teraz Pani coś sobie przypomni. Przyznam szczerze, że w jednym momencie serce stanęło mi w gardle. Nie wiedziałam jak zareagować. Czy przytulić ją i powiedzieć, że od zawsze czekałam na ten moment? Stałam zupełnie jak słup.
- Mogę wejść na chwilę?
- Oczywiście. Zapraszam do salonu.
Pierwszy raz zobaczyłam swoją biologiczną mamę na oczy. Byłam wściekła, a jednocześnie hmm... podekscytowana?
- Przechodząc do rzeczy. Mam tylko jedno pytanie. Dlaczego mnie Pani porzuciła?
- Amelko, przygotowywałam się na to przez lata. Naprawdę, wybacz mi. Nie miałam wyjścia. Musiałam tak postąpić.
- Czyli to jednak prawda? - z oburzeniem wybiegłam z tego domu i moja noga nigdy więcej tam nie stanęła.
Przez kilka lat próbowałam nawiązać z Amelką kontakt, lecz moje starania za każdym razem szły na marne. Każdy z czasem musi ponieść swoje konsekwencje i zapłacić za błędy jakie popełnił w przeszłości oraz wypić samemu piwo, którego sobie naważył.
Dzieci z czasem wyleciały z gniazda, a ja zostałam zupełnie sama,
przechodząc codziennie wśród obcych ludzi, którzy pogardliwie spoglądali na mnie wzrokiem.
Okropny ten narzeczony, skoro kazał jej wybierać :/.
OdpowiedzUsuńHej! Świetny post:)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do mnie :
milentry-blog.blogspot.com
Niestety tak bywa :(
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
OdpowiedzUsuń******************************************
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY POST!
MOGŁABYM PROSIĆ O JEDEN DŁUŻSZY KLIK? Z GÓRY DZIĘKUJE :)
*KLIK*
Świetne opowiadanie! Przeszkadzało mi jednak to nagłe przejście narracji z Ludmiły na Amelię i odwrotnie. Może mogłabyś robić w takich sytuacjach linię przerwy? Myślę, że wtedy lepiej by się czytało. Zapewniam, że to nie hejt tylko taka moja uwaga, spostrzeżenie ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
paulan-official-blog.blogspot.com
Właśnie to nagłe przejście narracji może trochę zmylić człowieka. Dziękuję za szczery komentarz ❤
UsuńNaprawdę podoba mi się to opowiadanie. Lubię, jak dwie strony opisują swoje poglądy, dwustronną narrację bardzo podoba mi się też zakończenie. Lubię takie dramaty, dreszczowce :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
opowiadanie świetne, i szczerze mówiąc sama bym nie chciała wychowywać dziecka kogoś innego :)
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam na nowy wpis <3
Hi! Great post and i love your photos!
OdpowiedzUsuńI just discovered your blog and I keep following it, would you follow me back?
http://serendipia-aazul.blogspot.com.es/
Have a nice day!
Fajnie napisane, zciekawiłaś mnie narracją, oby więcej takich tekstów.
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
Such a really great Post<3
OdpowiedzUsuńI wish you a great day
Kiss
http://www.swisstwins.ch/
Mnie rzeczywiście też momentalnie zastanowiło to przejście narracji. Poza tym bardzo przejmująca historia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
O matko bardzo, ale to bardzo interesujący post ;*** Bardzo mi się podoba że napisałaś ten post ;** Dziękuję Ci bardzo za ten post ;* Cudownie się go czyta ;) A ja serdecznie zapraszam do mnie i do obserwacji mojego bloga https://justaahe.blogspot.com/ a z pewnością zrewanżuję się obserwacją ;** <3
OdpowiedzUsuń